Odnowienie starej kołyski
Kiedy kołyskę otrzymałem od mojego przyjaciela była w opłakanym stanie. Wiele części było połamanych, niektóre elementy były doszczętnie zjedzone przez korniki, a te które pozostały w najlepszym stanie były jedynie przez nie nadgryzione.
Rozłożenie kołyski na części
Rozpocząłem od rozłożenia tego, co jeszcze się nie rozpadło na najdrobniejsze części. Elementy złożone były jedynie za pomocą kołków, które wystarczyło wyciągnąć lub rozwiercić, jeśli nie było za co ich złapać.
Usuwanie korników ze starego drewna
Następnie pozbyłem się niechcianych lokatorów przy pomocy preparatu do drewna przeciwko drewnojadom. Wstrzyknąłem do otworów po kornikach środek owadobójczy, a potem wszystko szczelnie zawinąłem folią i zostawiłem na kilka dni aby wytępić wszystkie szkodniki.
Szlifowanie zniszczonego drewna
Kolejnym etapem moich prac było wyszlifowanie papierem ściernym wszystkich elementów.
Niestety przy pracy często odkrywałem coraz to większe zniszczenia dokonane przez korniki. Odsłaniały się tunele wyżłobione tuż przy powierzchni lub elementy dosłownie rozpadały się na kawałki.
Zupełnie zniszczony narożnik zaokrąglonego elementu wezgłowia kołyski postanowiłem nieco inaczej zaokrąglić przesuwając krzywiznę poza zniszczenia.
Naprawianie zniszczonych elementów kołyski
Dwie nogi kołyski były w nie najgorszym stanie. Musiałem je tylko wyszlifować i skleić w paru miejscach.
Niestety z dwoma pozostałymi musiałem postąpić nieco inaczej. Odciąłem toczone elementy, a środkowe, kwadratowe elementy dorobiłem na nowo.
Niestety ta czynność przerosła mój skromny warsztat i udałem się z tym do fachowca. Mój przyjaciel, który jest stolarzem dociął mi odpowiedniej grubości kantówki i wyfrezował wstępnie otwory jakie posiadały zniszczone elementy.
Następnie przy pomocy dłuta nadałem otworom docelowy kształt. Toczone elementy, które odciąłem, wkleiłem do nowych nóg wzmacniając połączenie kołkami o grubości 12mm. Wszystkie szpary, pęknięcia i ślady po kornikach zaszpachlowałem.
Malowanie drewna farbą kredową
Aby zakryć duże ilości szpachli, które niestety musiały znaleźć się na nogach oraz płozach kołyski postanowiłem pomalować je na biało. Do tego celu użyłem białej farby kredowej, którą następnie pokryłem woskiem.
Kolejnym bardzo zniszczonym elementem, który wydawał się nie do odratowania był jeden z boków kołyski. Jego dolna część była tak wygryziona przez korniki, że dosłownie rozpadała się w rękach. Chciałem jednak odratować najwięcej oryginalnych elementów więc odciąłem część elementu, którą zastąpiłem nowym kawałkiem kantówki. Elementy skleiłem ze sobą wzmacniając popłączenie trzema kołkami o średnicy 8mm.
Fornirowanie
Ponad pół wieku różnicy w wieku obu kawałków drewna był oczywiście nie do zatuszowania. Pokryłem więc sklejony boki kołski fornirem sosnowym. W tym wypadku również musiałem udać się do specjalistycznego zakładu, ponieważ element był dość mocno skrzywiony i nie miałem możliwości dociśnięcia forniru do całej powierzchni. W stolarni zajmującej się fornirowaniem, przy pomocy prasy próżniowej, dwustronne pokrycie obu elementów nie było problemem i kosztowało 50 złotych. Tym samym fornirem, jednak już samodzielnie, pokryłem jeden z elementów wezgłowia, który dość mocno był pokryty kanalikami po drewnojadach.
Politurowanie
Wszystkie elementy wezgłowia oraz boki kołyski dwukrotnie zaolejowałem, a następnie pokryłem politurą szelakową typu orange. Proces politurowania przeprowadziłem gruntując powierzchnie roztworem o stężeniu 5%, a następnie nakładając po 5 warstw politury o stężeniach 15%, 10% i 5%. Co 3-4 warstwy lekko przecierałem powierzchnie watą stalową o grubości 0000.
Odnawianie uchwytów
Ostatnimi elementami do odnowienia były cztery uchwyty. Jeden z nich niestety był pęknięty.
Wszystkie wyszlifowałem wkładając je w uchwyt wkrętarki i "tocząc" na papierze ściernym.
W podobny sposób dorobiłem brakujący kołnierz popsutego uchwytu.
Następnie wszystkie uchwyty zaolejowałem i pokryłem politurą podobnie jak inne elementy kołyski.
Składanie odnowionych elementów kołyski
Pozostało już złożyć wszystko w jedną całość. Nie zrobiłem jednak tego na kołki jak to było oryginalnie, tylko użyłem kleju. Najpierw płozy skleiłem z nogami oraz częściami wezgłowia.
Następnie spasowałem ze sobą wezgłowia z bokami kołyski... i coś mi się to wszystko nie spodobało. Kołyska nie miała według mnie odpowiednich proporcji. Dodatkowo wydawała mi się za płytka. po włożeniu na spód listewek tworzących stelaż oraz materaca zostawało niewiele ponad 10cm głębokości.
Drobne poprawki
Postanowiłem dorobić elementy boków kołyski upodabniając je do zaokrąglonych części wezgłowia.
Nowe elementy nie posiadały czopów, nie chciałem również już majstrować nowych wpustów w pomalowanych i zawoskowanych nogach więc dodatkowe elementy wkleiłem za pomocą kołków o grubości 8mm. Oczywiście wcześniej pokrywając je olejem i politurą.
Podsumowanie projektu
Był to mój pierwszy tak bardzo rozbudowany projekt z którego jestem dumny. Na koniec dodam, że kołyskę budowałem specjalnie dla mojej córki, która miała niebawem przyjść na świat. W ten sposób nowe życie kołyski pokryło sie z nowym życiem w mojej rodzinie... z czego dumny jestem jeszcze bardziej!
Łukasz
10 lipca 2018 (13:07)